🎉 Jak Napisać Refleksje Na Temat Filmu
2. Czytanie informacji na temat pracy kucharza i naśladowanie czynności, które wykonuje kucharz. 3. Wycieczka do szkolnej kuchni. Rozmowa z personelem na temat przygotowywania posiłków. 4. Wykonywanie czapki kucharskiej z przygotowanych materiałów. DZIEŃ CZWARTY Zdrowie na talerzu. Formy realizacji zadania 1. Spotkanie z ekspertem
Każde dzieło, film, rzeźba czy obraz swoim wykonaniem przedstawia wizję artysty na dany temat, przedstawia jego emocje lub pewne przemyślenia. Układ kolorów, postaci, mimika twarzy lub symbole pojawiające się w dziełach sztuki mają skłonić odbiorcę do przemyśleń oraz refleksji na dany temat. Oczywiście nikt nie wie co dokładnie autor miał na myśli. Więc interpretacja każdego obrazu jest indywidualnym spojrzeniem na twórczość artysty. Nie musi pokrywać się z interpretacją drugiej osoby. Co to jest interpretacja obrazu? Każdy dane dzieło sztuki może odbierać w inny sposób oraz może wywierać to na nim całkowicie różne emocje od innych osób. Jedyną rzeczą którą można w większości przypadków określić jako rzecz pewną to tytuł dzieła, autora oraz czas w którym zostało dane dzieło stworzone. W kilku zdaniach przedstawię jak napisać interpretacje obrazu, żeby zawierała wszystkie elementy potrzebne do gruntownej analizy dzieła artysty. Interpretacja obrazu – jak napisać? W pierwszej kolejności trzeba przedstawić obraz. Wymienić jego twórce, tytuł oraz wszelkie potrzebne do identyfikacji obrazu informacje. Należy przedstawić wszystko to co widzimy na obrazie, przedstawiając go od rzeczy najbardziej widocznych, pierwszego planu, aż po rzeczy najmniej istotne znajdujące się na tle „akcji” obrazu. Kolejnym elementem, który warto przedstawić w interpretacji obrazu jest cały pakiet informacji na temat tematu, który porusza dany obraz. Jeśli jest to wojna, należałoby podać informacje na temat tego jakiej wojny dotyczy, kto w tej wojnie walczył, gdzie i kiedy miała miejsce. Jeśli są jakieś nawiązania do wydarzeń historycznych w tytule. Warto wtedy też tytuł rozłożyć na czynniki pierwsze, przedstawiając cały kontekst historyczny danej sytuacji. Następnie jeśli mamy podany cały pakiet informacji oraz wszystko to co widzimy na obrazie, należy porównać te dwa elementy. Szukamy podtekstów, tropów interpretacyjnych, staramy się domyślać tego co autor, przedstawiając nam dany element, mógł mieć na myśli. Tropów interpretacyjnych możemy szukać w historii. Wiele elementów, które są przedstawiane na obrazach ma stałą symbolikę, która jest głęboko zakorzeniona w naszej historii oraz kulturze. Czerwony kolor oznacza krew, walkę, jest to niespokojny kolor, który nadaje obrazowi charakter oraz wyraz. Kolejnym elementem interpretacji może być analiza wartości dodanych. Jest to punkt w którym nie analizujemy tego co jest oczywiste widocznych symboli, gestów czy kolorów, lecz elementy, które nie są widoczne na pierwszy rzut oka. Przykładem może być fakt, że na obrazie jest 12 osób. Pojawia się pytanie czy liczba 12-cie jest dla artysty liczbą ważna. Czy może w czasach „akcji” obrazu ta liczba miała jakieś ważne, określone znaczenie. Interpretacji wartości dodanych możemy szukać również na innych obrazach tego samego artysty. Lub innych obrazach w danym stylu, w określonym czasie innych artystów. Jak interpretować obraz? Ostatnim elementem jest hipoteza obrazu. W ostatnim punkcie naszej interpretacji podsumowujemy wszystko co do tej pory zdążyliśmy zauważyć. Wsnuwamy wnioski oraz stawiamy hipotezę, a następnie na podstawie wszelkich dostępnych informacji w napisanym przez nas tekście udowadniamy naszą hipotezę.
Zdobądź wiedzę na temat pisania listu motywacyjnego. W tym artykule znajdziesz przykłady do wpisania w CV nauczyciela matematyki wraz z omówieniem, a także wskazówki do listu motywacyjnego. Zobacz, jak napisać list motywacyjny pedagoga szkolnego. Sprawdź wzór listu motywacyjnego pedagoga i stwórz profesjonalny dokument dla siebie.
Do zrobić refleksję Konieczne jest między innymi wybranie tematu i szeroko zakrojone badania na jego temat. Refleksje są głębokimi analizami, które jednostka podejmuje na temat konkretnego tematu, aby dojść do człowieka można zastanowić się nad każdym tematem, tak aby jednostka mogła zająć stanowisko we wszystkim, co filmu może spowodować stan refleksji u jednostki. W tym stanie jednostka prawdopodobnie kojarzy to, co zobaczył w filmie, z własnymi odczuciami, lub spróbuje znaleźć podobieństwa z innymi każdym razie przeprowadzi on głęboko myślące procesy umysłowe, które doprowadzą go do oznacza nie tylko wiedzę praktyczną, ale także duchowość. W tym sensie jest również znany jako introspekcja i jest związany z medytacją. Akt refleksji nad światem jest instynktownym gestem dla ludzi. Jest to część sposobu, w jaki mężczyzna rozumie swoje otoczenie i uczy się w tym kroków do napisania dobrego tekstu odblaskowego1- Wybierz motywPodczas pisania akademickiego konieczne jest szczegółowe wybranie tematu, który ma być rzeczą, która jest brana pod uwagę, jest znaczenie tematu. To znaczy, jeśli temat pasuje do kontekstu, w którym zostanie powinien być interesujący temat i motywujący pisarza. Ilość źródeł badawczych jest również istotnym aspektem do jest sporządzenie wstępnej listy możliwych tematów. Z tego odrzuć, aż znajdziesz wskazany Ucz się i badajNie możesz myśleć ani zastanawiać się nad tym, co nie jest znane. Tak więc, gdy temat zostanie zdefiniowany, ważne jest, aby dobrze to zbadać i mają bardzo specyficzne metody, które działają. W tym procesie należy wziąć pod uwagę takie aspekty, jak źródło informacji, które determinuje jest bardzo przydatnym narzędziem; Zapisywanie spotkań lub pomysłów jest ważne do przejrzenia podczas analizy lub SchematyNie jest zalecane rozpoczynanie pisania, jeśli wiesz dokładnie, jak będzie się rozwijał i kończył tekst. Dlatego ważne jest, aby tworzyć schematy, które działają jako przewodnik w schematach zapisywane są główne idee, które zostaną opracowane i na których odzwierciedlono podczas badania. Każdy rodzaj schematu jest funkcjonalny. Zawsze znajdzie się taki, który odpowiada potrzebom NapiszKiedy piszę, kończą się wnioski z refleksji. Podczas badania i studiowania opracowywane są pewne pomysły. Po stworzeniu schematu idee te są zorganizowane i nabierają kształtu w odniesieniu do te pomysły, wnioski pojawiają się takimi, jakie są, a wszystkie rozproszone pomysły mają Sprawdź i poprawWreszcie konieczne jest ponowne przeczytanie tego, co zostało napisane. Ma to na celu uniknięcie błędów, które mogły zostać niezauważone podczas wolą, aby trzecia osoba czytała refleksje, ponieważ świeży i obcy umysł może dać nową to nie jest absolutnie konieczne. Każda osoba może samodzielnie poprawić swoje napisać dziennik refleksyjny? (2017) ... napisać refleksję? napisać osobistą refleksję Boga? (2011) jest krytyczny komentarz? dotyczące pisania dobrego tekstu refleksyjnego. (2017)
Pierwszy listopada. Dzień, jak na Wszystkich Świętych, wyjątkowo piękny. Słońce od południa nieśmiało wyglądające zza chmur, teraz rzuciło z góry snop ciepłych promieni, które dodały blasku ludzkim twarzom, wspaniałym nagrobnym pomnikom i odkryły schowane w resztkach pożółkłych traw i stertach opadłych z drzew liści zapomniane mogiły.
Giorgio Agamben i jego esej „Where are we now? The epidemic as politics” (second updated version) – nie trzeba nawet recenzować, nie wypada wręcz. Jeśli kogoś stać na jakiekolwiek głębsze refleksje nad ostatnimi dwoma latami (i nie mówię o refleksjach w stylu „co to za ciężkie czasy, jak to choróbsko zniszczyło nasze życie”), musi współczesnemu filozofowi przyznać rację. Dlaczego? Może dlatego, żeby „z przywiązania do życia nie stracić racji bytu” (propter vitam, vivendi perdere causam). Agambena czytelnikom Tygodnika Spraw Obywatelskich raczej przedstawiać nie trzeba, ale dla porządku słów wstępu dosłownie kilka. Ten włoski filozof, urodzony w 1942 r., szczególnie zainteresowany jest zagadnieniami takimi jak stan wyjątkowy czy biopolityka. Na swym koncie pośród wielu cenionych publikacji (takich jak „Homo sacer. Suwerenna władza i nagie życie” albo „Stan wyjątkowy”), ma też w ostatnim czasie wiele bardzo niecenionych a wręcz mocno krytykowanych wypowiedzi dotyczących sposobów walki z „tak zwaną pandemią koronawirusa” (jak sam zwykł mawiać). Esej, czy właściwie zbiór esejów tutaj omawiany („Gdzie jesteśmy teraz? Epidemia jako polityka”) jest wyrazistym zobrazowaniem poglądów Agambena na otaczającą nas „nową wspaniałą” rzeczywistość. Na podkreślenie zasługuje fakt, że zdecydowana większość tych publikacji pochodzi z roku 2020 (raptem trzy w tym zaktualizowanym wydaniu pochodzą z 2021 r.). Jest to o tyle istotne, by wskazać, jak bardzo filozof musi być czujny – nawet w samym środku powszechnej paniki, zagubienia, pozostaje zdolny do wyciągania samodzielnych wniosków i krytycznego spojrzenia na sytuację. Nawet jeśli (a może tym bardziej jeśli) płynie pod prąd, narażając się na totalną wrogość środowiska. Jako że praca ta nie została dotąd przetłumaczona na język polski, pozwolę sobie na opisanie najważniejszych jej punktów (bazuję bowiem na wersji anglojęzycznej przetłumaczonej z włoskiego przez Valerię Dani). Już na wstępie Agamben porównuje obecny „stan wyjątkowy” z panowaniem Hitlera w 1933 r., kiedy to ogłosił ów stan bez formalnego zniesienia konstytucji weimarskiej, który trwał dwanaście lat… Wszyscy dobrze wiemy, jak potoczyła się ta historia. Filozof podkreśla, że tak zwany stan wyjątkowy jest doskonałym obejściem, pozwalającym na bardzo swobodne ustalanie nowych reguł gry. W dodatku nie trzeba martwić się o aspekt prawny, bo wszystko to dzieje się przecież w drodze „wyjątku”. Również we wstępie pojawia się dobitne słowo „biobezpieczeństwo” i gorzka refleksja, że ludzie w obawie o swoje zdrowie są w stanie zrezygnować z wszelkich wolności osobistych, z których nie zrezygnowaliby w żadnej innej sytuacji. To dobrowolne „autopozbawienie” się praw obywatelskich nie miało miejsca według Agambena nawet za czasów dwóch wojen światowych i rządów totalitarnych. Mocny i pełny goryczy to wstęp, gotowi na dalszą część? W pierwszym eseju „Wykreowanie epidemii” z 26 lutego 2020 r. uwypuklone jest nikczemne zachowanie wszelkich mediów głównego nurtu. Filozof zderza klimat paniki medialnej z oficjalnym oświadczeniem Krajowej Rady Ds. Badań Naukowych (Consiglio Nazionale delle Ricerche), która orzekła wówczas, iż koronawirus jest niczym innym jak „rodzajem grypy”, powodującym „delikatnie objawy w 80%, 90% przypadków”. Na tle takiego stanowiska tym bardziej absurdalne i przede wszystkim nieproporcjonalne wydawały się dekrety dotyczące zamknięcia muzeów, szkół, zawieszenie wycieczek naukowych czy stosowanie kwarantanny… Można zadać sobie pytanie, co jest ważniejsze: medialna panika czy oficjalne orzeczenie poważnej instytucji? Chyba jednak media górą, skoro ludziom już wtedy nie przyszło do głowy, by sprzeciwić się tej narracji i bezprawiu… I skoro politykom nie przyszło do głowy, by zachować spokój i racjonalne podejście… (Co akurat nie dziwi tak bardzo, bo najwyraźniej nie to było ich celem). Według Agambena za taki stan rzeczy odpowiada systematyczne i wieloletnie kultywowanie niepewności i strachu w umysłach ludzkich, które owocuje niczym innym, jak właśnie coraz bardziej naturalną tendencją do masowej paniki. Tym bardziej, że pretekst pt.: „terroryzm” powoli zaczął tracić na mocy oddziaływania, a co za tym idzie, należało wymyślić inne środki wyjątkowe, jak np. epidemia. W obu wypadkach działa ta sama fałszywa logika: w kwestii terroryzmu powszechne było twierdzenie, że trzeba zabrać wolność, by wolności bronić, teraz wmawia się nam, że trzeba życie zawiesić, żeby życie chronić… Zaś „ludzie w perwersyjny sposób zgodzili się na ograniczenie wolności w imię pragnienia bezpieczeństwa, a to pragnienie zostało uprzednio wygenerowane przez rządy, które obecnie robią wszystko, by owe bezpieczeństwo zapewnić”. W kolejnym eseju z marca 2020 r., zatytułowanym „Zakażenie”, filozof zwraca uwagę na fakt, iż z dnia na dzień wszyscy staliśmy się potencjalnymi zakażonymi – co zasadniczo ma legitymizować zastosowanie wszelkich środków w tej wyjątkowej sytuacji. Pojawia się znów porównanie z terroryzmem – tak jak dawniej każdy obywatel był potencjalnym terrorystą, tak teraz każdy jest potencjalnym nosicielem choroby i jeśli nie będzie przestrzegać zasad – zostanie uwięziony. To z kolei pogarsza relacje międzyludzkie – i właśnie to odosobnienie jest dla Agambena o wiele smutniejsze nawet niż utrata wolności. Tematyce utraty relacji, a tym samym człowieczeństwa, Agamben poświęca wiele miejsca w późniejszym eseju z 2021 r., „Filozofia kontaktu”. Deprecjonowany zmysł dotyku zyskuje na znaczeniu – „okazuje się” bowiem, że to jedyny „bezpośredni” zmysł – „to, co wyróżnia dotyk od innych zmysłów, to fakt, że postrzegamy przedmioty materialne nie poprzez działanie medium, ale w tym samym czasie, co medium. Owym medium, które nie znajduje się na zewnątrz, ale wewnątrz nas samych, jest ciało”. Jeśli tracimy kontakt z innymi ludźmi, tracimy również kontakt z własnym ciałem. Tracąc doświadczenie obcowania z bliźnim, tracimy doświadczenie obcowania z samym sobą… Filozof zwraca też uwagę na ten swoisty eufemizm zastępujący słowo „uwięzienie” (confinement) jakim stało się określenie „dystans społeczny” (social distancing). Intrygujące jest to, że ten właśnie konkretny termin rozprzestrzenił się na całym świecie, tak, jakby był wcześniej przygotowany. Dlaczego nie „dystans fizyczny”? – to brzmiałoby bardziej „medycznie” niż „dystans społeczny”… Koniec końców, co to za społeczeństwo zbudowane na dystansie? Metr odległości i maski zasłaniające twarze – zaiste budujący widok. Według Agambena ów dystans był łatwy do osiągnięcia, gdyż praktykowały go od lat urządzenia cyfrowe. To z kolei prowadzi do wniosku, iż technologia i epidemia są nierozerwalnie połączone… Warto podkreślić, że filozof analizuje sytuację bazując na obserwacji włoskiego społeczeństwa. Wydaje się natomiast, że w krajach europejskich (podobnie jak w Stanach Zjednoczonych, Kanadzie, Australii) podejście do tematu było praktycznie identyczne (z naprawdę znikomą ilością wyjątków). Nie dziwi nic, w końcu żyjemy w „globalnej wiosce”, dlatego też wszystkie te przemyślenia możemy swobodnie przełożyć również na nasze podwórko. I tak oto czytamy o Włochach [o nas samych]: „fala paniki pokazała, że społeczeństwo nie wierzy w nic bardziej niż w nagie życie, Włosi poświęcą wszystko wobec ryzyka zachorowania: warunki życiowe, relacje, pracę, przyjaźnie, przekonania religijne czy polityczne”. Nagie życie i strach przed jego utratą nie jest czymś, co łączy ludzi – raczej zaślepia i separuje. Okazuje się nawet, że i nasza śmierć nie ma już praw – konkretnie „nie ma prawa do pogrzebu, jest niejasne co się dzieje z ciałami tych, których kochamy. Nasz sąsiad został usunięty i jest zaskakującym, że Kościół milczy w tej sprawie” Agamben alarmuje: „ludzie tak bardzo przyzwyczaili się do życia w stanie permanentnego kryzysu, że zdają się nie zwracać uwagi na to, że ich egzystencja została zredukowana wyłącznie do biologicznego aspektu. Życie traci nie tylko wymiar społeczny i polityczny, ale przede wszystkim traci wymiar ludzki”. Jak można było zaakceptować umieranie bliskich w samotności i brak pogrzebów? Coś takiego nie zdarzyło się od czasów Antygony! „Próg między człowieczeństwem a barbarzyństwem został przekroczony”… Wirus był często porównywany z wojną i nie jest to porównanie tak bezzasadne, skoro powszechnie stosowana jest już „godzina policyjna”. Ta wojna jest jednak o tyle gorsza, dziwniejsza, bardziej absurdalna od poprzednich, że walczymy z niewidzialnym przeciwnikiem. Wrogiem jest każdy z nas – zatem w istocie mamy do czynienia z wojną domową… W pewnym momencie filozof godzi się nawet na te (z dzisiejszej perspektywy chyba już widzimy, że kompletnie nieproporcjonalne do zagrożenia) metody, pisze: OK, zostańmy w domu, ALE nie traktujmy sąsiada jako zagrożenia, to przede wszystkim nasz BLIŹNI, który zasługuje na miłość i wsparcie. (Zwracał uwagę na ten aspekt już w marcu 2020 r., podczas gdy w naszym kraju dopiero zaczynała się nagonka na bliźniego, traktowanego jak wroga). Zostańmy w domu, ALE zadajmy pytanie, co potem, jak to wszystko się skończy – bo musi, trzeba wrócić do życia bez względu na dalekie od jednomyślnych opinie wirusologów i samozwańczych ekspertów. Nawet, gdy to wreszcie minie, to nie będziemy mogli dalej udawać, że nie widzimy powagi sytuacji, w którą zanurzył nas kult pieniądza. Dlatego zamiast zadawać typowe filozoficzne pytania „skąd pochodzimy?” lub „dokąd zmierzamy?” lepiej byłoby zapytać: „gdzie jesteśmy teraz?” Jak do tego doszło, że cały kraj (nie zdając sobie sprawy z tego, co się dzieje) upadł tak etycznie jak i politycznie w obliczu choroby? Może dlatego, że zawiedli ci, którzy najbardziej powinni bronić ludzkiej godności? Największą odpowiedzialnością za sytuację Agamben zdaje się obarczać Kościół i prawników. W czasach, w których nauka stała się jedyną prawdziwą religią, Kościół zapomina o najważniejszych zasadach: papież Franciszek w przeciwieństwie do swojego patrona świętego Franciszka nie przygarnia trędowatych; zapomina się o jednym z uczynków miłosierdzia, jakim jest odwiedzanie chorych… Jeśli zaś chodzi o prawników – milcząco zgodzili się na łamanie konstytucji. Nie intrygowało ich to, czy aby na pewno te wszystkie „wyjątkowe dekrety” nie stoją w sprzeczności z najważniejszym aktem prawnym. Nie zapominajmy jednak o innym, niezwykle istotnym aktorze na tej covidowej scenie – o mediach. Agamben wprawdzie nie wskazuje na nich palcem tak jak na Kościół czy prawników, jednak między wierszami wyczytujemy, jak równie niebagatelną rolę przypisuje dziennikarzom. Media bowiem nieprzerwanie korzystały z terminologii eschatologicznej (zwłaszcza amerykańska prasa się w tym specjalizowała) nieustannie mówiąc o apokalipsie, końcu świata. Jeśli uznamy, że religią naszych czasów jest nauka, to jak w przypadku każdej religii, wiara (tu właśnie w naukę) może prowokować strach, przesądy albo być użyta do rozprzestrzeniania ich. Łatwo wówczas zapomnieć, że strach jest złym doradcą. Podobnie jak dowolne żonglowanie statystykami – liczby podawane w mediach były niejasne, nieznana była i jest realna liczba ofiar, w dodatku (wbrew nauce) nie robiono analiz pomiędzy liczbą zmarłych z powodu konkretnej choroby a liczbą zmarłych w ogóle. Ponadto, „nie istnieje żaden konsensus wśród naukowców w kwestii C19 i jego zwalczania, nawet jeśli media milczą”. Wydaje się, że nauka jako religia jest wyjątkowo okrutna – heretyków bowiem najlepiej byłoby spalić (albo przynajmniej usunąć ze sfery publicznej…). Właśnie dlatego ci, którzy szukają prawdy, są oskarżani o rozsiewanie fake newsów (Agamben zwraca tu uwagę na słowo „news” – to nie idee są ważne, teraz „newsy” są ważniejsze niż rzeczywistość). Filozofowie zaś oczerniani są przez „ignorantów i łajdaków, którzy korzystają z kryzysów, które sami wykreowali”. Przemilczanie, wyśmiewanie czy oczernianie „innowierców” to jedno, ale co powiedzieć o tym, że we Włoszech stworzono komisję do uznawania tego, co jest fałszem, a co nie? Jakby powiedział nasz polski poszukiwacz prawdy, Grzegorz Płaczek, „to się samo komentuje”… Łatwo można było zauważyć, że media w tej konkretnej sprawie stały się z dnia na dzień jednomyślne. A nawet jeśli nie „stały się”, to po prostu się w swej jednomyślności „ujawniły”. Agamben podkreśla, że opozycja między lewicą a prawicą pozbawiona została realnej politycznej treści. Przywołuje ciekawą sytuację z niemieckiego podwórka: radykalne lewicowe ugrupowanie „Demokratischer Widerstand” zostało zewsząd zaatakowane przez media tylko dlatego, że protestowało przeciwko łamaniu konstytucyjnych praw i wolności, ale co najważniejsze, dlatego, że tym samym podzieliło pogląd na sprawę ze skrajną prawicą. Der Spiegel z kolei przeprowadzając wywiad z Agambenem w kontekście tego wydarzenia, całkowicie pominął najważniejszą część jego wypowiedzi: z filozofa popierającego walkę o wolność, stał się więc filozofem popierającym skrajną prawicę. Pamiętam zresztą którychś z wielkich protestów w Berlinie przeciwko odbieraniu wolności, jakoś latem 2020 r., byłam ciekawa, co o tym piszą tamtejsze media (da się ukryć tak ważną informację, da się ukryć takie tłumy?), więc podpytałam znajomą germanistkę, mającą w Niemczech rodzinę (oczekiwałam mimo wszystko obiektywnej opinii, choć wiedziałam, że na C19 patrzymy zgoła inaczej). Machnęła ręką, mówiąc: „nie, to tylko jakiś protest skrajnej prawicy”. Jakże prosta to droga do dyskredytowania myślących inaczej (albo, chciałoby się dorzucić ironicznie, po prostu myślących…). Chociaż i tak nic nie wygra z dwoma najpopularniejszymi według Agambena terminami służącymi dyskredytacji tych, którzy nie ulegli paraliżującemu strachowi, chodzi oczywiście o conspiracy theorist (teoretyk spiskowy albo zwyczajnie: spiskowiec, zwolennik teorii spiskowych) oraz denier (zaprzeczający lub bardziej ekstrawagancko: „negacjonista”, choć to określenie z uwagi na zbyt liczne konteksty nie wydaje się najbardziej adekwatnym tłumaczeniem). Agamben szczególnie pochyla się nad pierwszym terminem, którego użycie świadczy o prawdziwie zaskakującej niewiedzy czy wręcz ignorancji historycznej: „ci, którzy znają się na historiografii, wiedzą, że historie, które historycy odtwarzają i opowiadają, są z natury rzeczy często wynikiem planów i działań jednostek, grup i frakcji, które dążą do swoich celów, wykorzystując wszelkie dostępne im środki”. W tym właśnie kontekście filozof ustanawia słynny „Event 201” zorganizowany w 2019 r., celem przygotowania odpowiedzi przez zebranych tam ekspertów i epidemiologów na pojawienie się nowego wirusa… Chyba już czas na jeden z najważniejszych punktów przemyśleń współczesnego filozofa-nonkonformisty: medycyna jako religia jest naprawdę niewyobrażalnym zagrożeniem dla ludzi. Można powiedzieć, że dotąd mieliśmy do czynienia z trzema religiami Zachodu: chrześcijaństwem, kapitalizmem i nauką. Te trzy filary wiary zwykle zderzały się ze sobą, by finalnie osiągnąć porozumienie. Obecnie ów konflikt zaostrzył się, a w jego wyniku nauka zaczęła triumfować. Dwie pozostałe religie oddały swą władzę w zasadzie bez walki. Samo to burzy jakikolwiek (nawet prowizoryczny) porządek zachodniego świata, ale co gorsze – ta medyczna religia nie przewiduje zbawienia – czekają nas bowiem niekończące się mutacje. Uzdrowienie pozostanie tymczasowe, ponieważ ten złośliwy bożek – wirus – nie może być zniszczony raz na zawsze. A co jeśli ta triumfująca religia zawiera pakt z rządami? Wtedy nie będzie już żadnego ratunku – medycyna paktująca z rządami, w dodatku sytuująca się jako prawodawca, doprowadzi nie tylko do negatywnych skutków w dziedzinie zdrowia (jak mogliśmy zaobserwować we Włoszech, a w Polsce chyba tym bardziej – to już mój prywatny wniosek), ale będzie skutkować nieakceptowalnymi ograniczeniami wolności osobistej. „Obywatel nie posiada już prawa do zdrowia, rozumianego jako bezpieczeństwo w tym zakresie (health safety), za to jest wręcz zmuszany przez prawo do bycia zdrowym (biosecurity)”. Agamben powołuje się tu na P. Zylbermana, który używa terminu „terror zdrowotny”, będącego narzędziem rządzenia i logiki najgorszego scenariusza, według którego WHO założyła w 2005 r., że na ptasią grypę umrze między 2 a 150 mln ludzi. „Biobezpieczeństwo całkowicie odmieniło ideę obywatela, który stał się pasywnym obiektem medycznego leczenia, kontroli i każdego rodzaju podejrzeń. Obywatel został zredukowany do swojej biologicznej egzystencji. (…) Z kolei podporządkowanie życia statystykom nieuchronnie prowadzi do logicznego wniosku, że takie życie nie jest warte przeżycia. (…) Zachowanie nagiego życia (abstrakcyjnie oddzielonego od życia społecznego) za wszelką cenę jest najbardziej szokującym elementem nowego kultu medycyny-religii”. Agamben znów przytacza nazistów, tym razem w kontekście eugeniki: w końcu to nazistowscy eugenicy jako pierwsi tak zachłannie „dbali” o zdrowie obywateli. Co ciekawe, jednak na długo przed nazizmem eugeniczna polityka była planowana nie gdzie indziej lecz w USA, konkretnie w Kalifornii, finansowana przez Carnegie Institute oraz the Rockefeller Foundation. Filozof utrzymuje, że Hitler wyraźnie odwoływał się do tego modelu. Pomijając już tych, którym tak bardzo „zależy” na naszym „bezpieczeństwie”, zastanówmy się ponownie nad samymi ludźmi, którzy w istocie gotowi są poświęcić swe życie dla ratowania swojego życia (sic!). To chyba najbardziej przygnębiająca z refleksji: ludzie nie wierzą już w śmierć, wypierają jej istnienie, a zatem by uniknąć zagrożenia życia, wyrzekają się wszystkiego, co sprawia, że życie warte jest przeżycia. Powołując się na innego francuskiego myśliciela, Tocqueville’a, Agamben zapytuje: czy żyjemy w Europie, w której demokracja nadużywa despotycznych form kontroli, czy w totalitaryzmie przebranym za demokrację? Polacy urodzeni po 1989 r., chyba po raz pierwszy właśnie w przeciągu dwóch ostatnich lat mogli przekonać się, na czym polega problem braku wolności. No, może nie wszyscy, bo zdaje się, że dla przytłaczającej większości sprawa była całkiem naturalna – w końcu chodzi o nasze „bezpieczeństwo”, a wszystkie te nadużycia władzy należy dziarsko znosić, chełpiąc się wypełnianiem nowych obywatelskich obowiązków, do których należy nieustanne udowadnianie, że jest się odpowiedzialnym „altruistą”… Ileż to razy mogliśmy usłyszeć z ust naszych znajomych, sąsiadów, że „świat już nigdy nie będzie taki jak dawniej”. Młoda, naiwnie czasem jeszcze pełna idei ja (ale tylko czasem), chciałam wykrzyczeć, że to nieprawda, że przecież wszystko jest w naszych rękach, jeśli nie pozwolimy na zniszczenie naszego świata, naszego życia, to do tego nie dojdzie; że przecież właśnie taka bezwolna akceptacja doprowadzi nas do upadku. Agamben nie pozostaje obojętny i na ten aspekt – pisze o tym, z jaką łatwością ludzkość zaakceptowała „nową erę” braku wolności, w dodatku mówiąc o tym z niejakim samouwielbieniem dla własnego „heroizmu” w głosie. Otóż nie wiem, wobec tego wszystkiego, czy istotnie cokolwiek jeszcze jest w rękach ludzi. Ludzi, którzy zaakceptowali segregację „sanitarną” (ale oburzają się na porównanie obecnej sytuacji do segregacji Żydów w latach 30. XX wieku – przypomnijmy, za takie właśnie porównanie cytowany i parafrazowany w niniejszym artykule Giorgio Agamben spotkał się z ostracyzmem społecznym). Ludzi, którzy pozwolili swoim starszym bliskim umierać w samotności. Ludzi, którzy nienawidzą innych jedynie dlatego, że ci inni nie boją się myśleć (inaczej). No, ale teoretycznie nadzieja umiera ostatnia. Może w końcu ci sami ludzie pójdą po przysłowiowy „rozum do głowy” i zrozumieją, że dla przywiązania do życia wcale nie warto tracić racji bytu. Artykuł napisany na podstawie książki: G. Agamben, „Where are we now? The epidemic as politics second updated edition”, translated by Valeria Dani, Wydawnictwo Eris, Londyn, 2021 Inne źródła: [dostęp: Tłumaczenie z łac. „propter vitam, vivendi perdere causam” za Piotrem Niklewiczem w J. Ortega y Gasset, „Bunt mas”, Wydawnictwo Replika, Poznań, 2021
Napisz zarys, który pomoże ci zorganizować esej. Wymień punkty, które chcesz omówić. Użyj listy wypunktowanej lub ustaw format składający się z cyfr rzymskich. Podaj swój zarys wstępu, środkową część, która służy jako akapity twojego ciała i wniosek. We wstępie podaj punkty wstępne na temat eseju prowadzącego do pracy
Unikamy takich słów jak: super, fajnie. Nagłówek: Spotkanie szkolne/ Zaproszenie. Zwroty grzecznościowe: Mam zaszczyt zaprosić / Miło mi, że mogę Cię zaprosić / Będziemy zaszczyceni państwa obecnością / Serdecznie zapraszam. Podpis: XYZ — zapisujemy go w prawym dolnym rogu. PLAN
Jak napisać przepis? Wyślij pocztą e-mail Wrzuć na bloga Udostępnij w usłudze Twitter Udostępnij w usłudze Facebook Udostępnij w serwisie Pinterest.
Do pomocy macie wyszukiwarkę. W dziale “Jak pisać” czekają poradniki-samouczki wspierające naukę pisania różnych form, zwłaszcza opowiadań i rozprawek. Będę wdzięczny za polubienie, obserwowanie fanpejdża na Facebooku. Wystarczy wpisać: Klasyka Literatury i Filmu, żeby go znaleźć. Podeślijcie link do materiału znajomym
Teza - Uważam, że każdy młody człowiek powinien pomagać swoim rodzicom. Argumenty: 1. Pomoc zapracowanym rodzicom. 2. Nauka odpowiedzialności, samodzielności. 3. Łatwiejszy start w dorosłe życie.
Kanał – polski fabularny film wojenny z 1956 w reżyserii Andrzeja Wajdy, poświęcony powstaniu warszawskiemu. Film, oparty na opowiadaniu Kanał (1956) Jerzego Stefana Stawińskiego i zrealizowany według jego scenariusza, ukazuje jeden z końcowych epizodów powstania na Mokotowie i w Śródmieściu. Akcja filmu skupia się wokół
Dziesięć tez na temat adaptacji literatury Alicja Helman 1. Adaptacja jest praktyką kinową, której znaczenie wyrasta poza obróbkę materiału literackiego, przeznaczonego do sfilmowania, jak przywykło się sądzić. Adaptacji podlega bowiem wszystko, co zostaje transponowane na ekran, a powszechnie wiadomo, iż film przyswaja ogromny i bardzo różnorodny repertuar zarówno tradycji
W tym samouczku dowiesz się, jak napisać raport o jakimś filmie i jakich narzędzi użyć, aby uprościć ten proces. Przewodnik krok po kroku, jak napisać recenzję filmu Początki są zawsze najtrudniejsze. To jest punkt, w którym ustalasz tempo i określasz, jak podejść do tego zadania w najbardziej efektywny sposób.
Na zakończenie swojej rozprawki raz jeszcze stwierdzam, że dobrze jest mieć przyjaciela. Przyjaźń drugiego człowieka jest ważnym elementem życia każdego z nas. Życie bez przyjaciela byłoby ubogie, pozbawione wielu przyjemności i wzruszeń, puste. Dobrze jest wiedzieć, że nie jest się samotnym na świecie, że prawdziwa przyjaźń
Tekst: Urszula Białka. Film Marka Koterskiego pt. „Wszyscy jesteśmy Chrystusami” ukazuje „walkę” człowieka z samym sobą, a dokładniej ze swoimi słabościami. Główny bohater Adaś Miauczyński jest uniwersyteckim wykładowcą na wydziale kulturoznawstwa, ma kochającą rodzinę: żonę, syna oraz matkę. Mimo ułożonego życia, bohater popada w alkoholizm. Adaś wychowywał
Po takim wstępie, w rozwinięciu unikajmy raczej osobistych wyznań na temat przyjaźni. Jak rozumiemy hasło Dumasa i czym jest przyjaźń dla nas, możemy umieścić w zakończeniu. We wstępie odwołujemy się do literatury, dlatego w całej pracy pokażmy przykłady przyjaźni znane nam z lektur. 7. W mojej klasie jest 30 osób.
Szczegółowe wyjaśnienie filmu. Jest to swoista odpowiedź na umieszczony jakiś czas temu post użytkownika "Lailonn" pt. W skrócie wyjaśnienie fabuły. Otóż, jak sam autor zaznaczył jest to wyjaśnienie "po łebkach" i wiele kwestii zostało pominiętych, co wywołało lawinę kolejnych pytań ze strony innych użytkowników.
Moje refleksje na temat książki "Pamiętnik z powstania warszawskiego". Uważam, że "Pamietnik z powstania warszawskiego" to bardzo ciekawa książka. Podobała mi się bardzo, gdyż zawiera niezwykle interesujące fakty z życia codziennego zwykłych mieszkańców. Białoszewski jako jedyny pisarz opisał powstanie oczyma cywilów.
Esej powinien być pisany na konkretny temat i w miarę możliwości go wyczerpywać. Z tego powodu ważne jest unikanie uogólnień. Mogą one z jednej strony zniechęcić czytelnika do lektury, z drugiej natomiast sprawić, że pominiemy ważne dla naszej refleksji aspekty opisywanej sprawy. W eseju możemy stosować cytaty, anegdoty i
Marketing filmowy -reklama projektów filmowych. Przy użyciu wideo możliwe jest przekazanie treści w bardzo przystępny sposób. Pozwala to na zaangażowanie wielu zmysłów odbiorców. Za pomocą filmu można oddziaływać na narząd wzroku i słuchu. Nie trzeba chyba nikomu mówić, jak bardzo skuteczne są reklamy w telewizji.
Dlatego postarałam się w tym tekście zebrać 16 porad na temat tego, jak napisać skuteczny scenariusz animacji. Same praktyczne wskazówki, które nie tylko uproszczą proces pisania, ale przede wszystki sprawią, że Wasz scenariusz będzie skuteczny. Wszystkie sprawdzone w boju, czyli podczas pracy nad setkami scenariuszy napisanych w
wrs7s.